1. ... dobra notka z onet.pl... :-). Okazuje się, że z tymi hot-dogami to nie żarty, a Duńczycy są "najbardziej zdeterminowanymi pożeraczami hot- dogów na świecie".
Proszę:
http://przewodnik.onet.pl/1232,1660,1505731,0,1,artykul.html
2. W kategorii "cuda i dziwy" zabrakło chyba jeszcze wzmianki o zamiłowaniu Duńczyków do wszystkiego o smaku...lukrecji.
Wyobraźcie sobie, że przychodzi taki brzdąc na lody (do tej kawiarni w której pracuję) i z uśmiechem prosi o te o smaku lukrecji, choć ma do wyboru 20 innych (moim zdaniem znacznie lepszych) smaków.
Wczoraj z kolei szefowa postanowiła, że za znalezione przy okazji porządków pieniądze (takie wiecie, co wpadną za ladę) kupi "słodycze" dla personelu. Miły gest, ale niestety okazało się, że będąc w mniejszości jest się na przegranej pozycji. Smakowały obrzydliwie, i w ogóle nie wiem, jak można cokolwiek lukrecjowego nazywać słodyczem!
Swoją drogą, jak ktoś lubi, niech się przyzna tu i teraz- dostanie niebawem w prezencie:)!
3. Zlikwidowali wrześniowy Festiwal Filmowy w Kopenhadze. Szkoda, bo myślałam, że to będzie takie miłe zakończenie mojego pobytu, no ale niestety- w nowej formule, połączony z festiwalem CPH:DOX i NAT film festival IFF pojawi się ponownie, jako CPH:PIX dopiero w kwietniu 2009.
Na pocieszenie zostaje BUSTER, czyli festiwal filmowy dla dzieci i młodzieży. Przejrzałam wstępnie program i nawet jest parę ciekawych pozycji- tutaj zresztą (co mnie dosyć zaciekawiło), większość filmów jest dozwolona od 15 roku życia (że za przykład podam Irreversible- w Polsce od 21 lat), także chyba znajdę coś dla siebie.
W konkursie pojawi się też polski akcent-w rywalizacji o główną nagrodę festiwalu film Andrzeja Jakimowskiego "Sztuczki".
I to tyle. Oddalam się od komputera (to zdaje się ostatnio modne) i wykorzystam jakoś sensownie swój wolny dzień. Życie jest piękne kiedy nie trzeba znosić kapryśnych klientów ("...a to ciastko obok jest większe, dlaczego dostałam takie małe?!Ja proszę, żeby pani zamieniła!)!
16!
piątek, 12 września 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
7 komentarzy:
Ja się przyznam: lubię lukrecje! Przywiozłem sobie torebkę, miałem komuś dać a koniec końców zjadłem sam:)
Ja tak trochę marudzę z kotletami na stołówce, ale pod nosem, bo mi głupio na głos:) "Ojej, a tamten był większy... I tej kaszy jakoś mało..."
hyhy,serio lubisz lukrecję???
toż to obrzydliwe!!!
ej no, co Ty, lukrecja jest spoko! tzn. ja sama zaliczyłabym ją do kategorii słodyczy, co z góry ustawia ją na straconej pozycji, ale nadal - jest spoko;)
ja tez rozumiem klienta od ciastek.jak ide do cukierni albo kawiarni, to na wystawie ciastka są takie duże i śliczne, a potem baba sprzedająca(sorry Asiu;)) daje mi jakiś wypierdek:D
Je też bym zaliczył do słodyczy, bo a) są słodkie na swój sposób, b) za wiele się ich nie da zjeść, c) nie da się ich zjeść z ziemniakami/makaronem/ryżem/kaszą
Najfajniejsze są takie miksy z pingwinem:)
no dobra, tak w ogóle to są dwa rodzaje lukrecji : ta niby bardziej słodka, i ta obrzydliwa na maksa- słona.
ej, ale naprawdę nie przebieraliście nigdy w żelkach, żeby wyrzucić te czarne lukrecjowe?!ja tak zawsze robiłam;)
Jestem totalnie z Asią w kwestii lukrecji.
Żyg, żyg, żyg.
Były takie żelki nietoperze. Odgryzałem im czarne skrzydła, wypluwałem i zjadałem ich czerwono-malinowe brzuszki. Mniam.
Prześlij komentarz