wtorek, 7 sierpnia 2007

And the story begins!

Minęło zaledwie kilka dni od mojego przyjazdu, a wydarzyło się już tyle, że nie wiem od czego zacząć!

Początki są trudne. Mnóstwo formalności do załatwienia, zajęcia na uczelni (3-5 h dziennie), plus szukanie roweru (bez którego żyć się tutaj nie da) i doprowadzanie do ładu pokoju (bo najwyraźniej nieco inaczej rozumiemy słowo „furnished”). Wszystko to na mojej głowie, bo mentorka dalej baluje w Meksyku.

Kopenhaga jest urocza, i dokonałam chyba najlepszego z możliwych wyborów. Wystarczył jeden spacer, żeby zakochać się w tym mieście. I did.
Czasem wręcz nie mogę uwierzyć, że to wszystko naprawdę się dzieje, że spędzę tu najbliższy rok. Socrates bynajmniej nie jest przereklamowany.

Co prawda jest tak upiornie drogo, że nie wiem jak ów rok przeżyję (no ja was proszę- chleb, który właściwie nie smakuje jak chleb- za 20 koron!), także liczę na paczki z Polski (adres na prv;)) i Netto, które- dla niewtajemniczonych- jest odpowiednikiem rodzimej biedronki;)).Będzie pysznie! ( a propos pysznie- kuchnię mają fatalną. Któregoś dnia skusiłam się na obiad w barze uniwersyteckim, to nie dość, że był paskudny (potrafią nawet zepsuć sałatkę grecką!), to jeszcze przez resztę dnia czułam się okropnie!).

A na koniec się pochwalę, że umiem już po duńsku zapytać o imię, miejsce zamieszkania i pochodzenia, o znajomość języków obcych, jak również policzyć do 100.
Hvad med dig?Kan du tale dansk?;)
Język jest uroczo paskudny. Różnica między pisownią a wymową jest ogromna i to chyba podstawowa trudność- nigdy nie wiadomo, która zgłoska zostanie połknięta w danym słowie.Ale irytuje mnie, że nie rozumiem, tej wszędobylskiej paplaniny, co jak sądzę może stanowić nie najgorszą motywację do nauki.

Kochani, mam nadzieję, że dzięki tej stronie będziemy w nieustającym kontakcie! Piszcie koniecznie co się u Was dzieje, ja będę się starała dodawać newsy w miarę możliwości- na bieżąco.
Tag for i dag, do usłyszenia!

2 komentarze:

Pablo pisze...

No cóż, czasami trzeba zniknąć by pojawić się w innym miejscu. Każda podróż musi mieć swój początek :-)

m pisze...

An End Has A Start... Właśnie tak mnie nostalgicznie-editorsowo naszło na zajrzenie do starszych postów. Ech, lada moment - a tu bedziesz, lada moment - a Twoj wyjazd bedzie milym wspomnieniem:) Buziaki!