niedziela, 19 sierpnia 2007

z kim, jak, gdzie.





Znalezienie lokum w Kopenhadze graniczy prawie z cudem. Nie dalej jak kilka dni temu otrzymałam rozpaczliwego maila z wołaniem o pomoc z International Office, bo wciąż potrzebują 116 pokoi dla studentów przyjeżdżających najpóźniej za dwa tygodnie.
Więc ja już naprawdę nie narzekam: mieszkam blisko centrum, mój pokój na poddaszu po remoncie i zakupach w IKEI zrobił się całkiem miły (bo jak go zobaczyłam to autentycznie chciało mi się płakać), landlord nie stwarza najmniejszych problemów, i jedyną obowiązującą w domu zasadą jest: "No more than 7 parties a week".
A uwierzcie, że są i tacy, którzy usłyszeli na dzień dobry: "No more than one shower a day".
W ogóle jeśli chodzi o standardy mieszkaniowe to przeżyłam lekki "culture shock".
Spodziewałam się nowoczesnych i funkcjonalnych wnętrz, o podwyższonym standardzie (w końcu duńczycy biedni nie są), a tu się okazuje, że warunki są bardzo różne. Większość domów i mieszkań jest stara i zupełnie nikogo nie dziwi brak łazienki w apartamencie (w najlepszym wypadku znajduje się ona na korytarzu na tym samym piętrze, a zdarza się, że i w piwnicy), standardem są za to łazienki kompaktowe- które być może pamiętacie jeszcze z opowieści Mariusza;).Najogólniej rzecz ujmując bierze się prysznic siedząc na sedesie;).

Ale jak to się mówi: nieważne gdzie, ważne z kim. Poniżej moi przesympatyczni współlokatorzy: Michelle,Leon i Andreas,Simone, Gunar, Daniele, która teoretycznie z nami nie mieszka, ale często wpada i robi pyyyyszne chocolate chip cookies, więc ją uwielbiamy i nie mamy nic przeciwko częstym wizytom, i Katia.
Mogę ewentualnie narzekać na zbyt duże zagęszczenie osób niemieckojęzycznych w domu (4 osoby: 2 z Niemiec,z Austrii i Szwajcarii), ale poza tym wszyscy jak do tej pory spisują się bez zarzutu.
I nawet po sobie sprzątają;)

8 komentarzy:

Daniel pisze...

Czesc siostro.
A co to za fajna laska ta z lewej?
pozdro

Pablo pisze...

Ojoj!!, Ja też chcę poznać tą koleżankę z lewej. Sądzę, że jak Mario wróci z podróży też będzie chciał poznać.
-> Mario, apriorycznie chcę zauważyć, że jesteś 3 w kolejce i to że jedziesz do Kopenhagi niczego w tym porządku nie zmienia ;-)

Pablo pisze...

Fajne to swiatlo na poddaszu. Zawsze takie poddasza mi sie romantycznie kojarzyly. Paryz, najtansze mieszkanie, golebie na zewnetrznej kanalizacji z rana o 5 i mozliwosc wyjscia na dach z filizanka kawy w dloni.
Piekne masz tez te deski na podlodze, choc z ostatnich doswiadczen stwierdzam, ze chrobotanie kornikow - jesli takowez sa - skutecznie nie pozwala spac.
Faktycznie pokoj wyglada na przytulny. I nawet jest miejsce by kogos polozyc.
A warunki mieszkaniowe, moze skutecznie zmusza Cie do penetrowania zakamarkow Kopenhagi. Poznawania nowych ludzi i dzieki temu... moze zawitasz w do jakiegos szykownego buduaru w bogatej dzielnicy. Oczywiscie wazne z kim, ale takze gdzie ;-)

j pisze...

Ech, panowie!
Koleżanka z lewej to Michelle z Kalifornii ( co być może jest dodatkowym atutem).Bardzo miła i jak to się mówi: easy going..;), także zapraszam.

Obawiam się jednak Pablo, że wizyta Mariusza może nieco w kolejkowym szyku namieszać;).

A mieszkania na poddaszu oczywiście mają swój urok- fajnie jest też w takim pokoju, kiedy pada deszcz (byle nie za duży).
Miejsce na podłodze jest, także można przenocować,i co istotne- landlord też nie robi problemów:-).

I a propos ostatniego akapitu: szczerze mówiąc to miałam większe oczekiwania, wiesz, rodzina królewska, te sprawy. Ale właściwie szykowny buduar na początek wystarczy;)

Pablo pisze...

Na wstępie pozwolę sobie stwierdzić, że tak żadka częstotliwości umieszczania informacji na blogu jest nieakceptowalna! :-)
Hmm, amerykanka... a z jakiego miasta w Kalifornii - bo jakoś od dawna mi się marzy całoroczny abonament do Staples Center (wtajemniczeni będą wiedzieć o co chodzi ;-). Że miła, "no trudno, co robić"
Mariusz to niech się teraz zajmuje swoimi reklamówkami. Podobno nie ma czasu ;-) - żadne wyjazdy nie wchodzą w grę!
Rodzina królewska z tego co wiem to trochę zajęta - młoda królewska para i chyba dziecko w drodze? - no chyba, że celujesz w stanowisko pierwszej oficjalnej kochanki króla :-)

j pisze...

a wiesz, że nie wiem skąd dokładnie?
ale się dowiem i dam znac;)

j pisze...

Obecnie Santa Cruz!

m pisze...

Tak tak, panowie, ja tylko na chwilę, ja tylko zrobię rekonesans, a potem z powrotem wracam na swoje miejsce. Słowo harcerza!