wtorek, 13 listopada 2007

awaria.

Około 18 przyjechały na naszą ulicę 4 samochody straży pożarnej na sygnale i przez kolejne kilkadziesiąt minut było niezłe zamieszanie, ale nie żebym wiedziała co się stało. Katia widząc wszystko z okna wpadła tylko do mojego pokoju i powiedziała: "I don't hope that they are evacuating us" (erazmus english, a jak!).Nie ewakuowali.
Wyłączyli tylko prąd na 2 godziny, przez co straciłam darmowy bilet na koncert Cocorosie, bo moja szanowna współlokatorka źle się czuła (który to bohater literacki cierpiał na globus histericus?!- tak mi się jakoś skojarzyło;))i chciała mi go oddać , ale po tym jak zostałyśmy odcięte od świata (czytaj: internetu) stwierdziła, że jednak pójdzie "because there is nothing else to do".Co za pech.

A w ogóle, skoro przewinął się wątek erazmus english, to żeby tradycji stało się zadość, dorzucę 2 słowa na temat "danish cuisine": dziś w kantynie pojawiły się- oprócz wspomnianej wcześniej fasolki z surową cebulą- kalafior oraz brokuły, również z surową cebulą. W ogóle w całym barze sałatkowym nie było dziś ani jednej sałatki bez cebuli. Powinni chyba sprzedawać gumę do żucia w pakiecie.
Poza tym zimno jak diabli. Po tym jak musiałam odśnieżać (!!!) rower, chyba przerzucę się na komunikację miejską, chociaż wcale mi się ten pomysł nie podoba, bo nie dość, że drogo, to wcale nie szybciej. Ino cieplej.(Już widzę ten komentarz Mariusza, że nie kupił przez cały pobyt żadnego biletu miesięcznego;)).Trudna decyzja przede mną.

A na ulicach oczywiście święta.Co prawda uroczysta iluminacja wszelkich dekoracji (a z tego co widzę chyba będzie gęsto) dopiero 15.11, ale śpiewające"aniołki" widziałam już ponad tydzień temu, a choinki na wystawach sklepowych to standard.
Że nie wspomnę o imprezie(niemal chyba narodowej), która odbyła się 2 tygodnie temu, z okazji pojawienia się na rynku "Xmas Beer";).

I cóż- tyle na dziś.Bardzo to miłe uczucie móc napisać, że resztę (d)opowiem wkrótce:)
Do zobaczenia!
Stęskniona Joanna;)

5 komentarzy:

Pablo pisze...

Ten literacki odnośnik, to "Nad Niemnem" jak mniemam. Ale Mariusz Bestiariusz tu sie wypowie w szczegółach.

Unknown pisze...

ech, wy sie razem teraz dobrze bawicie i juz nikt nie pomysli o tym, ze ja tez chiałabym być na bieżąco:( buuuu.Aska, wracaj do Kopenhagi, ale już!!:P

j pisze...

Och, Uleńko!
Już piszę!:)

j pisze...

maila w sensie:)

Nat pisze...

uleńko, nie zapomnieliśmy! kochamy Cię!
(nie piję nigdy więcej alkoholu, seriously;))