piątek, 25 stycznia 2008

akcja.

Miejsce: Stacja Nørrebro.
Czas: 10.00

W Kopenhadze wieje dziś jak sto pięćdziesiąt. Wracam z duńskiego (mimo paskudnej pogody oczywiście na rowerze), a przede mną baba (w sumie szkoda, że nie jakaś odstawiona lala, bo by było jeszcze zabawniej). Zatrzymujemy się na skrzyżowaniu i czekamy na zielone światło.
Ruszamy (jak dobrze, że jej nie wyprzedziłam), i w tej samej chwili wiatr poderwał jakąś gazetę z ulicy, i jej prosto w twarz tą gazetą (taką brudną, fuj). Myślałam, że spadnę z tego roweru.

Ona oczywiście nie mogła się z nią uporać, dopóki nie przejechała przez skrzyżowanie, więc tak jechała z tą gazetą na twarzy;-).A ja za nią śmiejąc się do łez (choć to wcale śmieszne nie było, bo przecież nic nie widziała, i mogła jeszcze na jakiś słup wpaść czy coś...).

Mariusz: o rany, jakbyś spadła, to byłby normalnie skecz sezonu! (kochany brat)
Nie spadłam.
Ale skecz miesiąca murowany;-).

1 komentarz:

mariusz pisze...

Jak dla mnie - bomba!