poniedziałek, 21 stycznia 2008

procedura.

Myślałam, że do tematu kradzieży już nie wrócę, a jednak. Okazało się bowiem, że wyrobienie duńskiej karty Nordei i dokumentów, to żaden problem (poza finansowym rzecz jasna), za to otrzymanie nowej karty Citibanku graniczy niemal z cudem.

Historia zaczyna się we wtorek, a właściwie we wrześniu, ale w obliczu obecnej sytuacji, wprowadzenie mnie w błąd w kwestii tego czy w Kopenhadze są bankomaty Citibanku czy ich nie ma (nie ma oczywiście ani jednego, a byłam w 3 oddziałach i w 3 zapewniano mnie, że są), wydaje się błahostką.Wróćmy więc do stycznia.

1. Pamiętnego piętnastego, natychmiast po incydencie chciałam zablokować swoją kartę, i o zgrozo, nie mogłam się dodzwonić na numer alarmowy (!).
Nie, nie że zajęte. Po wykręceniu numeru dało się słyszeć poprzedzone charakterystyczną melodią :Nie ma takiego numeru vel Połączenie nie może być zrealizowane. Pięknie.
Udało się mamie, jako że jest współwłaścicielem konta.Uff.
Musiałam co prawda potwierdzić (i tu zapytuję o istotę współwłasności konta), ale najważniejsze, że pieniądze były bezpieczne.
Wróciłam do domu, sprawdzam jeszcze raz ten niby alarmowy numer (myślałam, że może coś z nerwów pomyliłam, ale nie), wykręcam i to samo. Jest dobrze.
Znalazłam jakiś inny numer na stronie internetowej i pierwszy raz w życiu, słysząc automatyczne powitanie: "Witamy w Citibanku (...)", poczułam ulgę (choć zwykle automatyczne menu doprowadza mnie do szewskiej pasji). Znaczy, że się udało!
Rozmowa z konsultantem przebiegała sprawnie, do momentu, kiedy zapytałam o nową kartę:
- Dobrze, w tej sytuacji chciałabym oczywiście otrzymać nową kartę.
- Tak, tak, proszę chwileczkę poczekać.
- (Czekam, a stan konta telefonu komórkowego zmniejsza się z sekundy na sekundę)
- Bardzo mi przykro, ale to niemożliwe.
- ????
- Niestety nie ma pani nadanego Citikodu (ja oczywiście pierwszy raz słyszę o jakimś Citikodzie), więc kartę należy odebrać osobiście w oddziale banku na ul. Płockiej.
- Aha, ale jest Pani pewna, że to niemożliwe? Nie mogę teraz przyjechać teraz do Polski.
- Tak, niestety tylko osobiście.
Rozłączyłam się i ręce mi opadły.

2. Wieczorem byłam zaaferowana zmianą zamka, więc już następnego dnia (środa) dzwonię do mamy, opowiadam jej całą historię i proszę, żeby się upewniła, czy to naprawdę niemożliwe.
Po chwili mama oddzwania, i wyjaśnia PROCEDURĘ.
Że muszę z telefonu stacjonarnego lub budki telefonicznej (co w dobie telefonów komórkowych jest wielce rozsądnym rozwiązaniem), zadzwonić na infolinię, nadać sobie 6-ścio cyfrowy Citikod, zadzwonić ponownie i bez problemu otrzymam nową kartę i że wyślą mi ją na wskazany adres, do samej Kopenhagi.
Telefonu stacjonarnego oczywiście nie mam, a ile naszukałam sie budki telefonicznej to moje;). No, ale znalazłam i dzwonię. 80887933. Nie ma takiego numeru.
Piszę smsa, mama wysyła jakiś inny numer (też infolinia). 801322484. Nie ma takiego numeru, a ja stojąc w tej budce, dostaję szału.
Piszę kolejnego smsa, w międzyczasie mama dowiaduje się, że jednak należy dzwonić przez numer kierunkowy, choć miały być to numery przeznaczone dla osób przebywających w Danii, i tak jak wspominałam- alarmowe- bez konieczności poprzedzania ich czymkolwiek.
004880887933, nie ma takiego numeru. 0048801322484, również nie.
Wychodzę, mało nie demolując przy tym budki telefonicznej.

3. Czwartek. Mama przysyła kolejny numer.Tym razem dźwięk automatycznej sekretarki nie wzbudza już we mnie takiej radości, wybieram opcję, która wydaje mi się najbardziej adekwatna i słyszę:
-Proszę wprowadzić 16-cyfrowy numer karty.
-???!
(szkoda, że została skradziona).

Tego samego dnia mama udaje się do banku, w celu wyjaśnienia sprawy, nie dowiaduje się niczego nowego, a pan ze stoickim spokojem zaleca "próbować do skutku" (chyba w rynnę i o parapet), no bo musi się w końcu udać dodzwonić. Mi natomiast świta w głowie mały przekręt: zadzwoni siostra, i będzie udawać, że to ja. Innego wyjścia nie widzę.

4. W sobotę postanowiłam dać im ostatnią szansę (bo akurat przejeżdżałam koło jakiejś budki telefonicznej). A nuż się uda. Wypróbowałam wszystkie możliwe opcje: z zerem, bez zera, z dwoma zerami, bez, z numerem kierunkowym i bez, i generalnie możecie się domyślić jaki był efekt.
A potem była niedziela, więc mama nawet jakby chciała (a chciała;)) nie mogła zabarykadować się w banku. Zadzwoniła po raz pięćdziesiąty na infolinię (bo o dziwo z Polski można dodzwonić się na nią bez problemu), po raz pięćdziesiąty wyjaśniła o co chodzi, i dowiedziała się, że mogę zadzwonić na numer, na który dzwoniłam, żeby potwierdzić zablokowanie karty. Ale to już nie była infolinia, więc musiałam poczekać do dziś.

5. W bojowym nastroju dzwonię na wskazany numer, bez problemu łączę się z konsultantem i odpowiadam na serię pytań w celu identyfikacji. Pytam o nową kartę.
-Mhm, musi pani zadzwonić na infolinię... (słowo infolinia działa na mnie jak płachta na byka, ale udaje mi się opanować nerwy).
-Tam się nie da dodzwonić.
-Aha, to ja pani podam inny numer(rychło w czas). Chciałbym jednak wcześniej zweryfikować dane kontaktowe, które podała pani w umowie.
Tu pada mój adres, polski numer komórkowy i domowy.
-Tylko, że ja jestem teraz w Kopenhadze, więc te dane właściwie nie są aktualne jeśli chodzi o mnie, natomiast mama jest współwłaścicielem, także proszę się z nią kontaktować.
-Aha, to proszę chwileczkę poczekać (i włącza mi tę cholerną muzyczkę, a ja już dostaję białej gorączki).Wraca.
-No więc najpierw musi pani nadać sobie Citikod (WTF?!). Proszę zadzwonić z numeru domowego lub komórkowego na infolinię i...
-Ale ja jestem w Kopenhadze...A moja karta telefoniczna również została skradziona. Poza tym powiedziano mi, że mam dzwonić z numeru stacjonarnego lub budki telefonicznej.
-Aha, nie, nie, to źle pani powiedziano.
-????!!! (płacz i zgrzytanie zębami niemalże)
-W takim razie musi nam pani napisać pismo i uaktualnić dane kontaktowe. Albo zapraszam po osobisty odbiór karty.
-(Policzyłam do 10, żeby nie zacząć krzyczeć).A czy nie mogę panu teraz podać tego numeru? Przecież właśnie z niego do Pana dzwonię! I właśnie pan zweryfikował serią pytań, że ja to ja!
-Bardzo mi przykro, PROCEDURA mi na to nie pozwala...
- (!@#^&*!)

Spisałam podany adres i sprawa po tygodniu wygląda tak, że muszę wysłać pismo, z duńskim numerem telefonu, co zajmie pewnie najbliższy tydzień (nie wspominając już o tym, ile pieniędzy pochłonęły i pochłoną kolejne rozmowy). Jednocześnie na stronie banku nadal widnieje informacja, że w przypadku kradzieży "dostarczamy nową kartę w ciągu 48 godzin". Bardzo ciekawe. Jeśli dobrze pójdzie dostanę ją w okolicach przyszłego czwartku, czyli jakby źdźiebko dłużej niż 2 doby.
Mogę też nie dostać jej wcale, bo najpierw przecież muszę dodzwonić się na infolinię.
Help!

14 komentarzy:

mariusz pisze...

o ja... Toż to kafka, huxley, orwell w jednym! System!!! Procedura!!! Stempelek!!! No niesamowite... a wydawałoby się, ze co jak co, ale w banku faktycznie duchy prl juz nie powinny straszyc, a tu prosze... Pewnie to rozwiązanie z Renatą byłoby najlepsze, zeby się pod Ciebie podszyła.

Gdybyś próbowała spalić bank, proponuję zacząć od wejścia i krzycz szaleńczo: TAKA JEST PROCEDURA! TAKA JEST PROCEDURA!;)

Nat pisze...

przepraszam, takie podejście jest chyba nie na miejscu, ale:
ZAJEBISTE:DD

mariusz pisze...

W zasadzie to jest to gotowy scenariusz, mozna nakręcić i zrobic z tej historii etiude a la bareja 30 lat pozniej, alive and kicking:)

Ja moge grac pana w infolinii:) Pablo, już szkicuj Joanna's Theme, Infolinia's Theme i Citikod's Theme:)

Jedziemy na Oscara:))

Pablo pisze...

He, He, Zafundowaliśmy sobie dojrzałą demokrację kapitalistyczną, to ja mamy!
Są dwa wyjścia (ja bym przynajmniej wybrał jedno z nich, co by mieć poczucie że nie robią ze mnie idioty). Albo w trybie ekspresowym przenieść się do innego banku - w końcu mało to ich?, albo poprosić mamę/siostrę/brata/kolegów z klubu "White Army" ;-) co by poszli to odziału CitiBanku i zrobili karczemną awanturę (jak za starych dobrych PRL'owskich lat).
Bo inaczej to na prawdę będziemy się zachowywali jak bohater Prcesu. Będziemy robili wszystko zgodnie z PROCEDURĄ.

Jest jeszcze jedne (ekspresjonistyczne) rozwiązanie. Takie powiedziałbym rasowe ;-) Ostro kopać nie w budkę telefoniczną, ale w najbliższego przedstawiciela Banku. Tak, kogo my tu znamy ... ;-))

Pablo pisze...

Co do filmu - oj tak, zróbmy coś takiego jak historyjkę gdzie bank dostaje wp!@#$%^!!
Sensacyjna - klienci barykadują sie w odziale i mordują zakładników poczynając od kadry menadżerskiej.
Katastroficzne - meteoryt uderza w główny odział CityBanku (produkt placement ;-))
Katastroficzno-polityczny: Al Kaida wysadza wszystkie bankomaty w Warszawie
psychologiczny - prezesa Sławomira Sikorę nawiedzają drastyczne sny (do dystrybucji marketingiem wirusowym wśród pracowników banku)
horror - w CallCenter tak na prawdę pracują mutanty i Cezary Pazura ich wszystkich ratatata z bazuki.
A na wszystko budżet z PISF'u

O tak sobie pofolgowałem :-)

j pisze...

hehe, Pablo, świetne:D

mariusz pisze...

Pablo, jesteś mistrzem, oficjalnie ogłaszam: to jest post roku, to są Pabla komentarze roku. Popłakałem się prawie:)

csemege pisze...

kurcze, kompletnie zenujace, niech mi jeszcze ktos powie, ze wolny rynek to jest to. no wspolczuje bardzo tego zawracania dupy.

mariusz pisze...

marta?

Marta Jacobson Works pisze...

Malutka, a czy nie latwiej i nie taniej byloby ci przyjechac na dwa dni do Polski i odebrac karte osobiscie? :) Zawsze sie zastanawiam czy lepiej jest uzbroic sie w bojowego ducha czy w pokore :)

Marta Jacobson Works pisze...

hm... jestesmy dwie albo ktos sie pode mnie podszywa...

j pisze...

nie, nie, z tego co wiem, to jest was 2;)
Martuś- też się nad tym czasem zastanawiam, i pewnie do marca (kiedy będę w Warszawie), emocje opadną, i z bojowego ducha niewiele zostanie.
Co nie zmienia faktu, że w chwili obecnej hasło citibank, infolinia i procedura działają na mnie jak płachta na byka;)

Pablo pisze...

Co z tego, że są dwie Marty, i nawet się pod siebie podszywają, jak ja nawet JEDNEJ z nich nie znam.
To tak jak bengalski ma podobną fonetykę do kongoskiego - tylko co z tego dla mnie polakowskiego ? ;-))
(uwaga: post ma charakter wyraźnie nie personalny)

j pisze...

Czy ja teraz powinnam przedstawić?;)