sobota, 12 stycznia 2008

sezon ogórkowy.

Przez ostatnie dni to właściwie tylko pisałam, pisałam i pisałam. Skończyłam i okazało się, że nie ma co robić. Sezon ogórkowy, mili państwo. Pogoda nie rozpieszcza, znajomi albo jeszcze nie powracali, albo już powyjeżdżali (na stałe). Z kolei Ci, którzy teoretycznie są, wciąż kończą swoje prace, albo też zastosowali plan B, i zgodnie z zaleceniami opuścili Kopenhagę na kilka dni, w celu zaabsorbowania odpowiedniej dawki słońca, którego tutaj zdecydowanie brak
Są i tacy, co pojechali do Oslo, no ale tego to już nie jestem w stanie racjonalnie wyjaśnić.
Do tego Studenterehuset zamknięty, a nowa zmiana pilnie uczy się duńskiego. Jednym słowem klops. Niby są teraz ogromne wyprzedaże, ale ile można chodzić po sklepach?!

Chyba z tego wszystkiego wybiorę się jutro do muzeum, albo zacznę szukać pracy, albo zapiszę się na jakiś bardziej intensywny kurs duńskiego, który będzie mi zajmował 4 godziny dziennie, a nie 6 w tygodniu. Przekonajcie mnie tylko, że warto, bo jakoś nie jestem w stanie pojąć, jak to możliwe, że chodząc na zajęcia codziennie robi się jeden etap dokładnie tak samo długo, jak gdyby się chodziło dwa razy w tygodniu?!
A może po prostu kupię jakieś bilety i polecę gdzieś, jak reszta. Warszawa tylko za 170 zł w dwie strony....;)

Na koniec ciekawostka: w międzyczasie udało mi się popsuć niezawodną szarlotkę i tym samym zwracam honor Mariuszowi.
Jabłka mają znaczenie...;)

7 komentarzy:

Nat pisze...

Joanno, wprowadź w życie rozwój intelektualny, rozwój! poczytaj "Byt i nicość", "Bojaźń i drżenie" albo chociaż "Udrękę i ekstazę";)
A tak serio, to zawsze się chce tego, czego się nie ma.

j pisze...

Sugerujesz, że się nie rozwijam?!;)
Póki co czytam, ale Murakamiego i....przewodnik po Danii..;)

Nat pisze...

ok, ten Murakami, to is he any good? bo ja postanowiłam go nie tykać, póki nie przejdzie moda;)

j pisze...

wciąga!

m pisze...

Ależ Natalio, moda na Murakamiego już przeszła, już możesz spokojnie przeczytać co nieco:) A czy jest taki dobry? Taki to nie wiem, ale podoba mi się. A Norwegian Wood co Asia teraz czyta (mam rację, prawda?) to w ogóle bardzo mi się podobało. O.

A sezon ogórkowy najlepiej wykorzystać na wyspanie się porządne. Bo zaraz okaże się, że nie ma czasu na seeeeeen, choć tak bardzo chciałaby bym mieeeeeć (by sprafrazować ulubioną przez Natalię latorośl rodu Peszków).

Albo na pisanie bloga.

Ps. Dziękuję, nie trzeba:) Tak coś czułem, że jabłka MAJĄ znaczenie:) Ale u babci wyszła Ci dobra

Nat pisze...

na Sylwestra tez, co mogą poswiadczyc mama, Janusz i Krzysiek, jako jedyni, którzy ja jedli - dwa dni później;)

j pisze...

och, to cudownie, bo nikt jej oczywiście wcześniej nie tknął!

Ech, ech. Czuję że te jabłka będziesz mi teraz do końca życia wypominał;)