poniedziałek, 11 lutego 2008

Akt pierwszy, czyli nieustające zdumienie Natalii oraz akt drugi, czyli: czy Szwajcaria nie wydaje się Wam najmniej potrzebnym krajem świata?

Akt pierwszy: Kopenhaga jest urocza i śliczna, i w ogóle, ale od czasu do czasu ma się ochotę zapytać z ciężkim westchnieniem: "ależ dlaczego, dlaczego tu jest tak drogo?" Pomińmy może colę za 9zł, piwo za 20, wycieczkę kawałeczek za miasto za 120 w jedną stronę itp. Dzisiaj jednak, w Netto obok Asi, stanęłyśmy przed półką z nabiałem, spojrzałyśmy na żółty ser i doszłyśmy do wniosku, że naprawdę nie możemy sobie na niego pozwolić. To troszkę smutne było. Zwłaszcza, iż chwilkę wcześniej Asia spędziła 10 minut porównując długość cukinii, "bo przecież są na sztuki, trzeba znaleźć największą!"

Akt drugi: jak wiecie, Joanna ma dzisiaj urodziny. Z tej okazji planowała zrobić pierwszą w drugim mieszkaniu imprezę. Nie jest to jednak, jak się okazało, takie łatwe. Otóż Joanna ma współlokatorkę. Współlokatorka jest ze Szwajcarii. Współlokatorka ma większy pokój. Współlokatorka na pytanie, czy możemy zrobić imprezę urodzinową w całym mieszkaniu, odpowiedziała "I have to think about it". No i myślała, najwyraźniej bardzo intensywnie.

Współlokatorka: So, are you going to make a party?
Asia: Well, I don't know, what do you think about it?
W: Well, I don't really want people in my room. Have you seen my room? It's bigger and everybody is going to stay in my room and I don't know them.
A: You know some of them...
W: But I don't like them and they don't like me.
Ja (w myślach): and now we know, why...
A: ok, what can I say.
W: But you're not letting me explain! It's a very difficult situation for me.
Ja (w myślach): no w ryjka, domówka na 20 osób, faktycznie zajebiście difficult situation.
A: so please, explain.
W: you can put your furniture in my room but I don't like people invading my privacy. How do you think this party will look like?
A: Yyyy? I don't know, like a party...
W: I've seen these parties, there will be a crowd in my room and I am not paying for my room so that some people I don't know or I don't like stay in it.
A: Ok, it's your choice, what can I say.
W: But you're not letting me explain, I want to stay in my room...
I w tym momencie uprzejma Asia nie wytrzymała.
A: Fine, just stay in it!

No a teraz, wszyscy razem: O MAMUSIU!
Gdyby mieszkanie nie było tak ładne, trudno byłoby zrozumieć, jak można wytrzymać taką panienkę. Asia rozważa kolejne przenosiny, a imprezę zrobimy w jej pokoju i w kuchni. I będziemy bardzo, bardzo głośno.

6 komentarzy:

csemege pisze...

boze, to jednak ja sie zgodze z jedna moja kolezanka, ze Japonia jest zajebiscie tania...

wspolokatorki wspolczuje, ja przed kwiatem mlodziezy amerykanskiej moge sie przynajmniej zabarykadowac w pokoju...

mariusz pisze...

I jak, i jak, party się odbyło? Głośne?

Nat pisze...

no taaa, odbylo sie,a Katii w miedzyczasie przeszlo i sama zaprosila gosci

mariusz pisze...

hehe, ot, żelazna szwajcarska konsekwencja.

Swoją drogą faktycznie. Z czego słynie Szwajcaria.

Ser? Kto jadł szwajcarski ser? Francuski, holenderski, grecki, polski. Szwajcarski? Damy radę bez.

Zegarki? Phi, chińskie - albo niby-inne-a-tak-naprawdę-też-robione-w-Azji. Obejdzie się.

Gwardia szwajcarska? Nawet pistoletów nie mają. Pierwszy lepszy dres z Ursynowa da im radę. I jeszcze mają śmieszne rajtuzy i kubraczki w paski. Niemęskie, niepotrzebne, wykreślamy.

Słodycze? Ooo tam, no dobrze, dobre, ale jak by się przyjżeć to pewnie te niby szwajcarskie firmy wcale nie mają szwajcarskiego kapitału i tak naprawdę są chińskie. Zresztą, nasz Wedel jest lepszy. No, Cadbury-Wedel.

Banki? Ee, Peako SA też jest nowoczesne.

Franki? Też coś, nawet euro nie mogli wprowadzić u siebie. Szkoda słów.

Zatem - wykreślamy Szwajcarię!

mariusz pisze...

Dobra, wybaczcie to ż w przyjrzeć, "późno już i wieje zimny wiaaaaaatr" :P

j pisze...

Tak, też doszłyśmy z Natalią do tego wniosku;) Że Szwajcaria to zupełnie nieistotny kraj...;)
Impreza się odbyła, ale niesmak pozostaje.
Inna sprawa, że pokój przetestowany, i daje radę. Także next time nie będę nawet proponować wspólnej imprezy, tylko zaproszę DO SIEBIE.
A ona niech siedzi i się uczy:/