wtorek, 22 kwietnia 2008

politycznie.

Czyli "Polski hydraulik i inne opowieści ze Szwecji" Macieja Zaremby w roli głównej:

Maria i Magdalena nie dorastały do wymagań stawianych profesjonaliście w służbie państwa opiekuńczego. (...)Jeśli się je obiad z jednym, trzeba być gotowym jeść ze wszystkimi.A nie jada się ze wszytskimi. Sympatia rodzi się spontanicznie, współczucie budzi nie zawsze ten, kto go najbardziej potrzebuje. I jeśli da się wyraz tym uczuciom i przerodzą się one w czyn, powstaje przywilej i cierpi na tym równość. Naszym celem i obowiązkiem jako urzędników państwa opiekuńczego jest wszakże promowanie oprócz równości także godności ludzkiej. Pacjent czy klient jest od nas uzależniony. Jeśli zauważy, że wzbudzając sympatię, może zjednać sobie bardziej osobiste traktowanie, będzie próbował tę sympatię wzbudzić. (...) Z punktu widzenia godności taka sytuacja jest nie do przyjęcia, przekształca bowiem pacjenta w petenta. Nasza opieka nie jest przywilejem, jest uprawnieniem przysługującym wszystkim bez różnicy. To odróżnia państwo opiekuńcze od poniżającej dobroczynności. (...)
Wszystko poza zwykłą grzecznością jest niestosowne (...). Wynika z tego, że w państwie opiekuńczym każdy gest spontanicznej solidarności lub współczucia godzi albo w równość albo w godność pacjenta.
Policja notuje: "Pierwszy uścisk miał miejsce w czasie Wielkanocy". "Podejrzana czytała pacjentowi gazety".

***

Zwłaszcza jedna z dziewcząt zasługuje na pochwałę:" Dostała kwiatek na Dzień Matki- nie przyjęła. Nie chciała zacierać stosunku służbowego".

***

Wielu staruszków pragnie wiedzieć, jak się mają sąsiedzi. Odpowiedź zawsze brzmi "w porządku", nawet jeśli są umierający. Obowiązek zachowania tajemnicy służbowej.

***

Podczas szkolenia 24 stycznia 1991 roku personel obozu dla uchodźców w Orfa dowiedział się, że:
Przedszkolanka dopuszcza się przewinienia służbowego odwiedzając dziecko z okazji urodzin i dając się poczęstować tortem.
Nauczyciel dopuszcza się przewinienia służbowego, jeśli udaje się do domu uchodźcy i razem przygotowują posiłek.
Tłumaczowi nie wolno tłumaczyć listów w czasie wolnym od pracy.
Próby pocieszania oczekujących na azyl są błędem ze strony tłumacza.
Nauczycielowi nie wolno rozmawiać z rodzicami dziecka.
Personelowi nie wolna obcować z uchodźcami w czasie wolnym od pracy.
Odwiedzanie uchodźcy w domu lub picie z nim kawy jest wyrzeczeniem się swojego zawodu.
Wzywa się pracowników by się wzajemnie obserwowali i pilnowali przestrzegania zasad. Przekroczenia należy zgłosić kierownictwu.

***
I to się właśnie nazywa "państwo dobrobytu". Niewiarygodne.

3 komentarze:

m pisze...

Z chęcią sobie poczytam u Ciebie, zaczynam od jutra;)

j pisze...

prosz:)
a z takich bardziej zabawnych rzeczy a propos państwa dobrobytu, dowiedziałam się ostatnio, że w Danii jak człowiek jest biedny i leciwy, i nie ma pieniędzy, to oczywiście dostaje, z tego co pamiętam, 8000 dkk miesięcznie.
Ale to pikuś.
Bo jeśli ów biedny człowiek ma na przykład psa (mimo, że nie stać go na własne utrzymanie), to dostaje również na psa: 3000 dkk miesięcznie:)
Luksus, co?;)

Nat pisze...

ale może dzięki temu nie wypierdala się tam psów na ulicę, tak jak u nas.