Już dawno miałam napisać o zwyczajach i "trendach" w Kopenhadze, bo bywają one tutaj- ze względu na pogodę i różne inne okoliczności- dosyć osobliwe.
Jak nietrudno się domyślić dosyć duży szał panuje w dziale "Odzież i obuwie nieprzemakalne";). Kalosze można kupić niemal w każdym sklepie obuwniczym (nie to co u nas, że przypomnę Gdynię;))- niektóre są świetne, ale i ceny mają niczego sobie.
Prawdopodobnie dlatego wciąż nie udało mi się jeszcze żadnych nabyć..;)
Bardzo popularne są też płaszcze w charakterystyczne wzory (koła, a w nich na przykład łabędzie(?)), na które podobno trzeba się zapisywać i czekać kilka dni.Zapłacić też za nie trzeba- 1000 DKK:).
A ja będę miała swój żółty sztormiak, a co;)(wspominałam już, że nie wzięłam płaszcza przeciwdeszczowego jadąc do Kopenhagi?:)Tak, tak, czekam na przyjazd Mariusza- rodzice przygotowywują paczkę;))!
Zaraz po przyjeździe rozgryzłam również trend legginsy plus spódnica vel legginsy plus szorty vel legginsy plus cokolwiek. Nigdy nie byłam zwolenniczką takiego rozwiązania, ale już jestem: legginsy kupiłam zaraz po tym jak kupiłam rower;).
Bo jak się chce ładnie wyglądać, a przy tym czuć się komfortowo podczas jazdy na rowerze w wietrzne(!) dni, to nie ma innej możliwości!
To obok tzw."rurek" (które chyba nie już są specjalnie na topie) chyba jedno z najczęstszych rozwiązań.
No i na koniec wisienka na torcie, czyli tzw. "Crocs"(http://www.crocs.com/),które opanowały chyba cały świat. W wersji najgorszej z "ozdobami" powpinanymi w dziurki.
Tego naprawdę nie rozumiem, ale uwierzcie, że widać je na ulicach;)!
sobota, 1 września 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
9 komentarzy:
A fotki? Exempla? Jakieś przykłady? Brakuje! (no nie wiem, czy Ci ten sztormiak przywiozę, zastanowię się, kręgosłup już nie ten...)
ach, wiedziałam, że jak wrzucę kilka zdjęć, to potem jak nie wrzucę, to się włączy maruda;)
nie mam przykładów, bo jakoś nie było okazji, żeby fotografować Dunki (bo Duńczyków to i owszem:P);)
Corks? - rzeczywiście paskudztwo. I tak Ci zazdroszczę - nie podejrzewam,że podczas pobytu w Finlandii założe spódnicę więcej niż 5 razy:/
Ja też podczas pobytu w Finlandii nie założę spódnicy więcej niż pięć razy. W Danii też. Niestety!!! :) Ale pocieszę Was, że tu jest tak zimno, że powoli literuję sobie dawno zapomniany wyraz: ka-le-so-ny.
legginsy też nie to, żeby były jeszcze trendy, ale są praktyczne, rzeczywiście;) a te buty są arcyobleśne, ostatnio widziałam Piotra Rubika w żółtych. rzyg.
A może ja bym też sobie legginsy sprawił? Toż to brzmi znacznie lepiej niż ka-le-so-ny.
Mario, błagam, załóż legginsy i daj się sfotografować. Dostaniesz "Hall of Fame" na moim fotoblogu !! ;-)
haha,mogę ci nawet pożyczyć swoje!:)
ja tez mogę! a ja mam takie z koronką też!:)
Prześlij komentarz