niedziela, 28 października 2007

big brother!

Czyli się przeprowadziłam. I mieszkam teraz ok(n)o w ok(n)o z kilkudziesięcioma mieszkańcami sąsiadującego bloku. A że duńskim zwyczajem większość z nich nie ma w oknie nawet kawałka szmatki, to widać prawie wszystko. Póki co straszne nudy, ale kto wie, może trafi się jakaś filmowa scena, byle tylko nie z Hitchcocka.

Zmieniło się tyle, że mam znacznie więcej przestrzeni życiowej, nowoczesną i dobrze wyposażoną kuchnię , łazienkę trochę przymałą (a śmiałam się z tych co biorą prysznic siedząc na sedesie- teraz właściwie niewiele brakuje), ale za to czystą, i dużą szafę na ubrania, więc mój słynny wieszak z IKEI będzie teraz służył komuś innemu, choć może z sentymentu powinnam go zabrać ze sobą;).

I jest świetny strych, dwupoziomowy.Niżej typowo- każdy ma swój "schowek". Wyżej jeszcze nie wchodziłam, ale drabina stoi.I kusi.

Oczywiście nie można mieć wszystkiego, więc w całym mieszkaniu ( 65-cio metrowym, co jest w tym przypadku dosyć istotną informacją) są- uwaga- tylko dwa malutkie kaloryfery- po jednym w każdym pokoju. Dobrze, że mam ten mniejszy.
Wiem, że zima w Danii to pewnie taka nasza chłodniejsza jesień, ale naprawdę nie rozumiem tej całej polityki grzewczej. Chociaż z drugiej strony Duńczycy hartują się od dziecka (przy wietrze wiejącym 100 km/h biegające bez czapek i szalików maluchy nikogo nie dziwią), więc pewnie im wszystko jedno. Mi chyba nie.

A mieszkam z Katią (ze Szwajcarii)- nie z sześcioma osobami jak wcześniej. Jak wiadomo wszystko ma swoje plusy dodatnie i plusy ujemne, więc chwilowo jakoś tak pusto.No ale za to nikt nie hałasuje po nocach i nie brudzi w tempie błyskawicznym wszystkich szklanek i talerzy. Coś za coś.
Uprzedzając pytania- zdjęcia będą, w późniejszym terminie:). Obecnie wciąż jeszcze oswajam przestrzeń, więc uwiecznię na fotografii stadium końcowe.
Adios amigos!:)

6 komentarzy:

Unknown pisze...

ciesze sie, ze przezylas przeprowadzke:) a ja mam znow internet!! za to nie mam telefonu, jak wiesz:)

Unknown pisze...

po zmianie czasu robi sie tu ciemno o 16. fantastycznie.

j pisze...

o rany:(
u mnie po piątej, więc niewiele lepiej...:(

aa, zapomniałam ci powiedzieć, że suszarka działa, więc jest nadzieja, że twój telefon też zacznie;)

m pisze...

Powiem szczerze, ze od czasow kopenhaskich mam awersję do firanek - i atencję dla pustych okien:) A w wypatrywaniu scenek okiennych niezły jest adam, kiedyś w nicei wypatrzył to i owo, ale powiedział nam o tym dopiero jak teatrzyk się skończył:))

Tu też o 16 z groszami jest ciemno... Ale za to rano jest jaśniej. Hm. Chyba wolę odwrotnie, bo rano to się śpi!

Chyba, że sąsiad się rozkręci z basami, wtedy się śpi gorzej. Jeszcze raz mnie obudzi i mu zrobie kocówe.

j pisze...

hehe,nie można mieć wszystkiego...;)
ale co? sąsiad rozrabia codziennie..?

A jak Adam przyjedzie, to będzie miał co wypatrywać..;)- przynajmniej 80 okien do wyboru;)

m pisze...

Codziennie nie, nawet nie głośno, ale jednak takie buczące i stukające gdzieś w tle basy dobrze nie robią. Szczególnie rano. No, nic, dziś w ramach relaksu powalę mu hantelkami w podłogę, a jutro kupię sobie skakankę. Jump, jump, Kriss Kross will make ya!!!