środa, 24 października 2007

couchsurfing.com

Idea jest prosta: w serwisie couchsurfing.com rejestrują się żądne przygód osoby i tym oto sposobem powstała już całkiem spora społeczność internetowa, dzięki której- metodą "handlu wymiennego" -można mieć nocleg za darmo. Na całym świecie.
I niekoniecznie trzeba zaraz oferować kanapę w swoim domu- wystarczy na przykład kawa, albo po prostu spacer, z osobą która zawita do Waszego miasta, a wcześniej się z Wami skontaktuje i będzie chciała spotkać.

A że z Ulą na obczyźnie za dużo pieniędzy nie mamy, to oczywiście postanowiłam poszukać nam jakiejś darmowej kanapy, a jak;).
I jak to stwierdziła Ula- mam chyba niezłe szczęście do ludzi: udało mi się w Gdyni, udało mi się we Wrocławiu, no i bez wątpienia- udało nam się w Helsinkach!
Nie mogę niestety zamieścić zdjęć (podejrzewam, że to może być niezgodne z jakimś regulaminem), ale mieszkałyśmy w bardzo fajnym mieszkaniu, w jednej z lepszych dzielnic(Kallio), u Arho, studenta PhD.
W jednym pokoju, wszyscy razem.

Przywitał nas na dworcu, i stwierdziłyśmy, że już jest dobrze- wyobraźcie sobie: jeansy, trampki, skórzana kurtka, kręcone włosy, okulary takie trochę kujonkowate,w starym stylu, duże, i- uwaga- torebka z materiału(lniana?), taka z krótkimi uszami (co się jej nie da na ramię założyć), mała, czarna (no babska po prostu). Z kotem.
Zakręcona persona.

Ale naprawdę nie mogłyśmy trafić lepiej- bardziej otwartą i jak to mawiają Anglicy- easy going- osobę trudno sobie wyobrazić, więc oczywiście było super, chociaż nie wiem co on sobie o nas pomyślał, bo w niedzielę wieczorem miałyśmy w pubie tylko jeden temat- wybory (o tym jeszcze napiszę:D).
Za to w poniedziałek poszliśmy razem na koncert do klubu Liberte, i mit o tym, że Finowie słuchają ponurej, ciężkiej muzyki, został obalony, bo trafiliśmy na koncert młodych i naprawdę miłych dla ucha, zupełnie niemetalowych zespołów. Panom polecam zwłaszcza Goldsmith, bo wokalistkę mają śliczną;). Drugi zespół muzycznie chyba nawet ciekawszy, bo oprócz standardowego składu- sekcja dęta w postaci puzonu i saksofonu, a także dwie wokalistki.I podobno teksty niezłe-niestety nie zrozumiałam;).

A o samych Helsinakch jeszcze opowiem (epizody helsińskie są chyba jeszcze lepsze niż lappeenranckie), ale teraz będzie notka o wyborach, w której dowiecie się między innymi dlaczego nie można głosować na Roberta Smoktunowicza;)

6 komentarzy:

j pisze...

a-ha. to już wiem co sobie o nas pomyślał....;)
"Also, I gotta say, I don't think I've ever seen anyone so excited about an election (that was going on in Poland at the time) before! ;)" .
Heh.

m pisze...

Ta torebka i ten kot w torebce... Pewnie Wasz Fin głosowałby na polityka, który też ma kota. Ale by się trochę naciął - bo oficjalnie ten polityk, co mieszka z kotem, bardzo nie lubi tych co noszą torebki. Nawet z kotem.

Swoją drogą: Czy wyklarowłyście mu, że to głosowanie to jak Bitwa Warszawska 1920 r, jak Łuk Kurski, jak lądowanie w Normandii + dowolnie wybrany przykład męstwa i bohaterstwa z Wojny zimowej z ZSRR - - w jednym? Ech, ci zagraniczniacy, nic a nic nie rozumią.

j pisze...

hehe,no wiesz, jak się mieszka w Finlandii, to prawdopodobnie nie zna się nawet pojęcia "spór polityczny";)
Oni we wszystkim są w stanie osiągnąć kompromis..:)

Unknown pisze...

jedyna ciekawostka z finskiej polityki: kiedy po raz pierwszy w historii prezydentem Finlandii zostala kobieta, to od razu zmienili konstytucje tak, zeby prezydent nie mial praktycznie zadnych uprawnien. i jak to sie ma do rownouprawnienia?!

Pablo pisze...

równouprawnienie równouprawnieniem, a porządek musi być - parafrazując zdanie mojego dziadka.

m pisze...

Amen!