środa, 24 października 2007

epizody helsińskie.

Nie macie już dosyć tej mojej pisaniny?
No obiecuję, to już ostatni post o Finlandii, ale parę rzeczy muszę Wam jeszcze opowiedzieć.
Zdjęcia też będą.

Zacznę może od tego, że wszyscy-z mamą Uli włącznie-twierdzą, że Helsinki to nic szczególnego, i że "dwa dni to o półtora za dużo" (by Teresa Skórzewska;)).
Ja się zupełnie nie zgadzam- może to nie najpiękniejsze miasto na świecie, ale naprawdę jest co pozwiedzać, jest gdzie pochodzić, a jak ktoś się na przykład interesuje designem to już w ogóle można wsiąknąć.

W Helsinkach rzucają się w oczy przede wszystkim kościoły- ogromne. Poza tym świetne są muzea, no ale jak się jedzie do jakiegoś miasta na 2 dni i jest to niedziela i poniedziałek, to niestety nie ma zbyt wiele czasu, żeby je pozwiedzać .
I jest też wyspa/twierdza- Suomelinna- która Uli podobała się najbardziej- "bo tak cicho i spokojnie, jak w Lappeenrancie" (ja Wam mówię, ona nam kiedyś na te Mazury wyjedzie).
Najlepsza była "monumental gate", która miała być niby symbolem wyspy.
No ja nie wiem, mogli chyba znaleźć jakieś inne określenie?;)


Aha, no i a propos tego, że jest gdzie pochodzić- kupiłyśmy z Ulą przewodnik "Helsinki on foot"- bardzo fajny i praktyczny , z 7-mioma- jeśli dobrze pamiętam- różnymi trasami "tematycznymi". I któregoś wieczoru postanowiłyśmy przejść się szlakiem "Design District"- zwykle prowadziła Ula, ale tym razem ster przejęłam ja.
Żeby oddać komizm sytuacji muszę dodać, że każda mapa miała pozaznaczane numerki, które były przypisane do konkretnych obiektów, i o każdym z tych obiektów była krótka notka.
W pewnym momencie dochodzimy do drzewa, które wyglądało mniej więcej tak:


otwieram przewodnik i czytam:
"In the park (a park akurat tam był), one of the trees is the Tree of Independence, planted to commemorate Finland's independence. The tree was donated to the Finnish Parliament by Consul General Rudolf Ray in 1930's."

Ula: Ale przecież to jest kurde zwykłe drzewo!
Ja: No wiem, widzę. Dziwne, bo nawet żadnej tabliczki nie ma. No ale popatrz! Numer 20?! 20.Tak tu napisali.Więc to nie jest zwykłe drzewo, a Drzewo Niepodległości!

Wyjmuję aparat, bo skoro to takie ważne drzewo, to głupio zdjęcia nie zrobić, nie? Zdjęcia zrobione, biorę mapę ponownie w swoje ręce, chcę nas poprowadzić dalej, ale patrzę, że mi się coś nie zgadza.
Owszem, drzewo stało, tam gdzie powinno, z tym, że mapę miałam otwartą nie na tej stronie co trzeba:). A że dziwnym zbiegiem okoliczności właściwe Tree of Independence miało ten sam numer, co triangular park, w rogu którego stało zwykłe drzewo liściaste, to już inna sprawa.
Ula zastanawiała się tylko w co jeszcze mi podczas tej wycieczki uwierzyła, a ja nie za wiele miałam na swoją obronę;). Jednym słowem przewodnik ze mnie pierwsza klasa, więc jakbyście kiedyś chcieli coś pozwiedzać- dajcie znać:).

No i to by było na tyle kochani, na koniec jeszcze parę zdjęć:

i przestroga:Będąc w Finlandii nigdy nie kupujcie takiego jogurtu, bo jak to słusznie ujęła Ula: ani przełknąć, ani pogryźć;). Okropna konsystencja;).

Do usłyszenia:)!

4 komentarze:

m pisze...

Historia z drzewem jest zdecydowanie hitem tego wyjazdu:) Od razu Seksmisja sie przypomina - "co!? Te psiary święte!?" :))

Unknown pisze...

Asiu, rozwazamy z Jussim czy cala Lappeenranta nie powinna sie zlozyc na comiesieczne bilety dla Ciebie. Od wtorku nieustajaco dzdzy/kropi/siapi. A finski poszedl dobrze!!W nagrode wieczorem impreza u Michala (no wiesz, Malaszynskiego;) )

j pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
j pisze...

Uwazam, ze to swietna inicjatywa:-)
To kiedy do Was wpasc?:-)

I ciesze sie, ze nie ciazy nade mna jakas egzaminowa porazka:-)Wiedzialam, ze bedzie dobrze!